21K views, 8 likes, 3 loves, 35 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Twój Kurier Olsztyński - TKO.pl: Monika Bem zapowiada dalszą walkę ws. śmierci Szopa Edwarda. "Polowali na niego z

Indiańska rodzina tworzyła jedność religijną i gospodarczą. W jej ramach realizowano także normy społecznych zachowań, zachęcające do dzielenia wszystkiego z krewnymi i powinowatymi, współpracy i udzielania sobie pomocy. Przestrzeganie zasad etyki było podstawowym warunkiem osiągnięcia satysfakcji w życiu jednostkowym i zbiorowym. Dziecko zajmowało pierwszoplanową pozycję w kulturach indiańskich, uważane było za największy dar, jaki otrzymują rodzice i całe plemię. Każdemu dziecku przysługiwało prawo do własnego miejsca w domu i pożywienia, prawo do wychowania i nauki, a gdy się zdarzyło, że dziecko nie miało bliskich krewnych - stawało się własnością i honorowym ciężarem całej społeczności plemiennej. Nie znano pojęć „bękarta”, „dziecka z nieprawego łoża”, stosowanego w innych kulturach w odniesieniu do dziecka bez statusu społecznego lub pozbawionego ogólnie respektowanych praw tylko dlatego, że jego rodzice nie byli małżeństwem. Wszystkie indiańskie dzieci były prawowite. Niezamężna matka z dzieckiem zawsze mogła liczyć na życzliwość kogoś, kto był gotowy zapewnić im dom i ojcowską opiekę, na kogoś, kto zaadoptowałby posłuszeństwo, szacunek dla starszych, uprzejmość, dbałość o wygląd zewnętrzny i czystość to cnoty, które wpajano dzieciom od pierwszych miesięcy prawo Lakotów zalecało, aby przerwa pomiędzy narodzinami kolejnych dzieci wynosiła sześć lat. W tym okresie rodzice mieli dosyć czasu na troskliwe zajęcie się i odchowanie dziecka. Ojciec i matka byli w równym stopniu odpowiedzialni za kształtowanie młodego charakteru, jakkolwiek w procesie wychowawczym bezpośrednio uczestniczyła cała lokalna społeczność. Dzieci uczono zdobywania wiedzy o świecie przede wszystkim przez przysłuchiwanie się i baczną obserwację zachowań otoczenia, w tym przedstawicieli świata plemion preryjnych chłopcy zakładali swą pierwszą przepaskę biodrową w wieku dziewięciu-dziesięciu lat, co zazwyczaj było sposobnością do rodzinnego świętowania. W niektórych plemionach dzieciom w tym wieku tatuowano na ciele odpowiednie znaki. Powhatan w Wirginii na krótko pozbawiali starszych chłopców świadomości, by przebudzili się jako prawie dorośli, nie obciążeni wspomnieniami i nawykami z dzieciństwa. Chłopcy z plemion zamieszkujących wschodnie i środkowe obszary Ameryki Północnej w wieku piętnastu lat, po osiągnięciu w czasie wizji pierwszego kontaktu z duchem opiekuńczym, mogli się przyglądać odświętnym tajemnym obrzędom stowarzyszeń wojowników. Gry i zabawy pochłaniały małym Indianom większą część wolnego czasu. Dziewczynki stroiły swoje lalki w ubranka naśladujące plemienne ubiory i nosiły na plecach w małych nosiłkach. Dzieci otrzymywały zabawki stosownie do wieku i płci. Wykonywano je z drewnianych klocków, kości i innych naturalnych surowców. Niektóre zabawki były wiernymi, tyle że pomniejszonymi kopiami przedmiotów używanych przez dorosłych. Wszelkiego rodzaju lalkami bawili się zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Niektóre strugano z wierzbowych patyków, pozostawiając naturalne, odpowiednio przycięte gałązki na ręce i nogi. Inne sporządzano ze skrawków miękkiej skóry, przyczepiano kosmyki ludzkich włosów, szyto ubranka ozdobione haftami paciorkowymi. Starsze dziewczynki otrzymywały lalki przypominające ubiorami dorosłych mężczyzn i kobiety. Zabawki dodatkowo zaopatrzone były w miniaturowe święte zawiniątka, natomiast chłopięce lalki w miniaturową broń, instrumenty muzyczne i wystrugane z drewna koniki albo maleńkie łodzie kanu z kory brzozowej. Dziewczynki bawiły się małymi naczyniami glinianymi, czasami same je lepiły z kawałków gliny. Otrzymywały również skrawki skóry do wyprawienia, z której potem szyły lalkom stroje i wyszywały je paciorkami lub barwionymi na różne kolory kolcami bawili się miniaturowymi łukami, strzałami i innymi rodzajami broni używanej do polowania lub walki przez dorosłych. Od najmłodszych lat uczono ich konnej jazdy, sztuki łowieckiej, tropienia śladów i orientacji w obcym, nie znanym terenie. Znajomość wielu podstawowych, praktycznych umiejętności nabywali dzięki opiece ojców i innych najbliższych dorosłych męskich krewnych. Po osiągnięciu dojrzałości płciowej chłopców zabierano spod opieki matek. Jeżeli zraniło lub pokaleczyło kogoś z rówieśników albo dorosłych członków plemienia w czasie zabawy z użyciem broni, natychmiast zabierano mu zabawkę i zabraniano bawić się nią tak długo, aż nauczyło się jej właściwego wykorzystania. Każdemu dziecku wyznaczono w domu miejsce do zabawy i składowania zabawek. Porzucone w nieładzie zabawki rodzice po prostu wyrzucali do dołu na śmieci i odpadki, a niedbałe dziecko musiało czekać przez wiele miesięcy, aż ofiarowano mu nowe, podobne chętnie bawiły się z psami oraz oswojonymi dzikimi zwierzętami. Małe dziewczynki i chłopcy bawili się razem, lecz z czasem chłopcy zaczynali się coraz bardziej interesować zajęciami mężczyzn, podczas gdy dziewczynki naśladowały swoje matki. Treść zabaw we wszystkich szczegółach odzwierciedlała życie dorosłych. Podczas zabawy dziecko uczyło się posługiwania podstawowymi narzędziami pracy, zatem bardzo szybko zacierała się granica między zabawą a pracą. Dziewczynki pomagały w pracach domowych, przynosiły wodę i drewno na opał, zbierały jagody i korzenie jadalne, gotowały posiłki dla całej rodziny, opiekowały się młodszym rodzeństwem. Chłopcy pilnowali koni, pomagali w pracach polowych, polowali na ptactwo i drobną zwierzynę futerkową. Dorośli wpajali dzieciom szacunek dla własnej i cudzej pracy, napominając, że lenistwo budzi pogardę i zawsze prowadzi do książki "Wojownicy gwiaździstych tarcz" - Leszek Michalik

Niedźwiedzica zawsze myślała, że jest bardzo potężnym stworzeniem i zawsze chwaliła się swoją siłą przed innymi zwierzętami. Pewnego dnia d tysiak0330 zapytał(a) o 16:45 Na jakie zwierzęta polowali indianie Wielkiej Równiny wilki 0 ocen | na tak 0% 0 0 Odpowiedz Odpowiedzi PalmerEldritch odpowiedział(a) o 17:43 Wielkich Równin, nie "Wielkiej Równiny". Na bizony. 0 0 EKSPERTAll Rekin odpowiedział(a) o 23:07 Na bizony. 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Wszystkie rozwiązania dla POLOWALI NA PRERII, INDIANIE. Pomoc w rozwiązywaniu krzyżówek. Hasła do krzyżówek
W omszałym lesie deszczowym Kolumbii Brytyjskiej strzeliste żywotniki żyją po tysiąc lat, a niedźwiedzie czarne rodzą się z białym futrem. W dżdżysty jesienny poranek na wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej W jakieś zwierzę sunie ospale nad wodę. To czarny niedźwiedź przyszedł coś zjeść. Trwa sezon tarła, więc ciężkie od ikry ryby tłoczą się w strumieniach wyspy Gribbell, fragmentu kanadyjskiego regionu Great Bear Rainforest, jednego z największych na świecie lasów deszczowych strefy umiarkowanej. Niedźwiedź przystaje na porośniętym brunatnicami terenie i węszy. Deszcz i mgła nie są w stanie stłumić ostrego zapachu zgnilizny. Martwe łososie – gorbusze i keta – leżą wplątane między podobne do makaronu pasma turzycy. Myszkujący niedźwiedź jest słabo widoczny, jego czarne futro wtapia się w czarne skały i mroczny las. Marven Robinson dostrzega go, ale nie okazuje zainteresowania. – Może w górze strumienia będziemy mieli więcej szczęścia – mówi. Ten krępy, 43-letni mężczyzna w pelerynie przeciwdeszczowej jest przewodnikiem z ludu Gitga’at, do którego tradycyjnych terenów należy wyspa Gribbell. Czarny niedźwiedź nie jest tym, którego szuka. Chodzi mu o bardziej czczone i rzadsze stworzenie, które Gitga’at nazywają mooksgm’ol, „niedźwiedź duch”. To chodząca sprzeczność – biały niedźwiedź czarny. To nie albinos ani niedźwiedź polarny, tylko biała odmiana północnoamerykańskiego baribala, zwana także niedźwiedziem Kermode. Spotyka się go niemal wyłącznie w regionie Great Bear Rainforest. Obszar ten, o powierzchni 65 000 km2 ciągnie się przez 400 km wzdłuż zachodniego wybrzeża Kanady i obejmuje rozległą sieć zamglonych fiordów, gęsto zalesionych wysp oraz zwieńczonych lodowcami gór. Ta kraina, w której żyją niedźwiedzie szare i czarne, wilki i rosomaki, humbaki i orki, jest od setek pokoleń ojczyzną Pierwotnych Narodów takich jak Gitga’at, jedna z 14 grup składających się na lud Tsimshian. W tym dzikim, tajemniczym miejscu występują: wilki, które łowią ryby, jelenie, które pływają, żywotniki mające tysiąc i więcej lat. A także niedźwiedź czarny, który jest biały. Brnąc grząskim szlakiem wśród paproci i kolcosiłów, Robinson wypatruje ruchu, ale niedźwiedzi nie widać. Na gałęzi olchy dostrzega kępkę białego futra. – Są gdzieś w okolicy, to pewne – mówi. Pokazuje mi obgryzioną korę: – Lubią nadgryźć drzewo, by powiedzieć rywalom: „Jestem tutaj, korzystam z tej rzeki”. Mija godzina. Robinson czeka cierpliwie na porośniętym mchem głazie. W końcu wśród krzewów daje się słyszeć szelest. Jest! Biały niedźwiedź wychodzi spomiędzy drzew na skałę przy strumieniu. Jego futro ledwie jaśnieje na tle ciemnego lasu. Nie jest czysto białe. Przypomina raczej kremowy dywan, który warto by wyprać. Niedźwiedź kręci głową to w jedną, to w drugą stronę, wypatrując w nurcie łososia. Nie ma jednak okazji rzucić się po rybę, bo oto z lasu wychodzi czarny baribal i przepędza go ze stanowiska. Choć może słowo „przepędza” jest zbyt mocne. Wszelki ruch tych zwierząt odbywa się w zwolnionym tempie, jak gdyby chciały zaoszczędzić każdą kalorię na nadchodzącą zimę. Biały niedźwiedź człapie w stronę zarośli i znika. Robinson spędził wśród niedźwiedzi duchów 15 lat, ale nadal tkwi w miejscu zafascynowany. – Ten biały niedźwiedź jest bardzo uległy – mówi. – Takie sytuacje budzą we mnie emocje. Z natury jestem opiekuńczy. Raz zobaczyłem, jak młody czarny niedźwiedź atakuje starszego, białego. Mało brakowało, a skoczyłbym i potraktował czarnego gazem pieprzowym. Ale wtedy biały stanął na tylnych łapach i go przegonił. Robinson uśmiechał się, jakby chciał przyznać, że sytuacja, w której człowiek miesza się w bójkę niedźwiedzi, jest absurdalna, lecz jego oczy mówiły, że mógłby to zrobić. Nie on jeden. Takie opiekuńcze instynkty dają o sobie znać w całym regionie Great Bear Rainforest. Między innymi dzięki nim niedźwiedzie duchy nadal żyją. – Nasi ludzie nigdy nie polowali na białego niedźwiedzia – oświadcza Helen Clifton. Siedzi w swojej kuchni w małej rybackiej wiosce Hartley Bay. Wokół unoszą się cienkie smugi drzewnego dymu i słychać nawoływania kruków. 86-letnia Clifton, której głos bardzo się tu liczy, jest matriarchinią jednego z klanów Gitga’at. Mówi, że niedźwiedzie mięso nigdy nie było ich głównym pożywieniem, ale indiańscy łowcy zaczęli zabijać więcej czarnych baribali pod koniec XVIII w., gdy europejscy kupcy zapoczątkowali w tych stronach handel futrami. Jednak nawet wtedy zabicie białego niedźwiedzia stanowiło tabu i ta tradycja trwała przez wiele pokoleń. – Przy rodzinnym stole nigdy nawet nie rozmawialiśmy o niedźwiedziach duchach – mówi Clifton. Ten zakaz był pierwotną formą ochrony środowiska. Nie rozmawiając o białym niedźwiedziu, a tym bardziej nie polując na niego, Gitga’at i ich sąsiedzi nie dopuścili, by wieści o nim dotarły do uszu handlarzy futer. Nawet dziś Indianie z grup Gitga’at i Kitasoo/Xai’xais podczas sezonu łowieckiego mają swoje niedźwiedzie na oku. – Nie jest mądrze polować na baribale na naszym terytorium – zauważa Robinson. – Nigdy nie wiadomo, tutejsze niedźwiedzie też mogą zacząć strzelać… Trwająca dziesiątki lat obecność kłusowników i łowców myśliwskich trofeów (a także tartaków i fabryk konserw) sprawiła, że grizzly w rejonie Great Bear stały się nieliczne i płochliwe. Dziś zakładów przemysłowych już nie ma, zaprzestano też polowań na grizzly w niektórych częściach lasu deszczowego. A niedźwiedzie reagują na zmiany. – W pierwszych latach mojej pracy spotkanie niedźwiedzia grizzly to było naprawdę coś – opowiada Doug Stewart, który jako strażnik łowisk monitoruje migracje ryb w Great Bear od 35 lat. – Teraz widzi się je cały czas. Bywa, że w ciągu jednego ranka natykam się na pięć osobników. Niedźwiedzie szare radzą sobie tak dobrze, że niektórzy zastanawiają się, czy ich powrót nie pozbawia baribali dostępu do najlepszych stanowisk przy rzekach. – Tam gdzie jest grizzly, nie zobaczysz czarnego niedźwiedzia. Ani białego – zapewnia Doug Neasloss, przewodnik z ludu Kitasoo/Xai’xais. – Czarne trzymają się z daleka od grizzly. Być może zatem niedźwiedzie grizzly przyczyniły się do koncentracji genu Kermode na wyspach Princess Royal i Gribbell? – Grizzly i baribale współistnieją wszędzie oprócz tych mniejszych wysp – mówi Thomas Reimchen, biolog z University of Victoria. – Nie ma na nich dość miejsca dla grizzly. Niedźwiedzie szare potrzebują wielkich trawiastych estuariów, środowiska subalpejskiego, ogromnych obszarów, których na tych wyspach brak. Są jednak ludzkie oczy strzegące niedźwiedzi. – Tłumaczę młodym ludziom: Jeśli spotkasz niedźwiedzia ducha, nie łap za krótkofalówkę, by trąbić o tym na cały świat – mówi Helen Clifton. – Jeśli chcesz komuś powiedzieć, powiedz, że widziałeś mooksgm’ola. On pojmie, o co ci chodzi, a niedźwiedzie pozostaną bezpieczne. Naukowcy wiedzą, w jaki sposób czarne niedźwiedzie rodzą się białe. Nie są tylko pewni, dlaczego do tego dochodzi. Zjawisko to, zwane kermodyzmem, wywołuje recesywna mutacja genu MC1R, tego samego, który u ludzi ma związek z rudymi włosami i jasną skórą. Aby niedźwiedź urodził się biały, musi odziedziczyć tę mutację i po matce, i po ojcu. Sami rodzice nie muszą być biali, wystarczy, że są nosicielami recesywnej mutacji. Dlatego zdarza się, że białe niedźwiedzie rodzą się z czarnych rodziców. Na kontynentalnym wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej białe futro pojawia się u jednego na 40 do 100 czarnych niedźwiedzi, lecz na niektórych wyspach regionu Great Bear Rainforest cecha ta występuje częściej. Na Princess Royal jeden na dziesięć niedźwiedzi rodzi się biały, a na północ od niej, na wyspie Gribbell, stosunek ten wynosi jeden do trzech. Biolog Wayne McCrory z Towarzystwa Valhalla Wilderness nazywa Gribbell macierzystą wyspą białych baribali. Nie jest jasne, w jaki sposób powstała ta cecha. Według jednej z teorii, hipotezy „lodowcowego niedźwiedzia”, kermodyzm stanowi szczątkową adaptację z ostatniej epoki lodowcowej, która w tych stronach zakończyła się 11 tys. lat temu. W tym czasie większość dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej nadal skuwał lód, więc biała okrywa mogła stanowić kamuflaż. Dlaczego jednak białe futro nie zanikło po ustąpieniu lodowców? Aby dowiedzieć się czegoś więcej, wyruszam z Dougiem Neaslossem szukać niedźwiedzi na wyspie Princess Royal. – Hej, niedźwiedziu! – woła 28-letni przewodnik, wyskakując z łodzi u ujścia niewielkiej rzeczki, chociaż dookoła nie widać żadnych zwierząt. – Nie chcemy ich przestraszyć – mówi Neasloss. W kaburze na biodrze ma puszkę gazu pieprzowego, wystarczająco mocnego dla grizzly. Idąc po głazach pokrytych pąklami, rozchyla zasłonę deszczowego lasu. Pod sklepieniem drzew wszystko staje się miękkie i stłumione. Porosty skapują z gałęzi choin, żywotników i cisów. Neasloss zajmuje miejsce pod choiną i wkłada kaptur, chroniąc się przed deszczem. Mówi, że ostatnio widział tu białego baribala, ale nie ma pewności, że zwierzę znów się pojawi. Kilka minut po trzeciej wyciąga rękę, wskazując białego niedźwiedzia drepczącego po przeciwnym brzegu. Jest większy i bardziej pewny siebie niż ten, którego widziałem na wyspie Gribbell. Na brzuchu ma zwały tłuszczu. Wygląda, jakby włożył futro o dwa numery za duże. Przysiada nad sadzawką, po czym rzuca się w nią obiema łapami i wychodzi z tłustym łososiem metrowej długości. Naukowcy wykazali ostatnio, że biała okrywa niedźwiedzia ducha daje mu przewagę podczas łowienia ryb. Reimchen i Dan Klinka z University of Victoria stwierdzili, że choć po zmroku, gdy niedźwiedzie odbywają większość połowów, białe i czarne baribale odnoszą podobne sukcesy, to w ciągu dnia sprawa ma się inaczej. Białym udaje się schwytać łososie w jednej próbie na trzy, czarnym tylko w jednej czwartej przypadków. – Łososie zwracają mniejszą uwagę na białe obiekty, które widzą spod wody – domyśla się Reimchen. Być może stanowi to częściową odpowiedź na pytanie, dlaczego białe futro występuje po dziś dzień. Jeśli łosoś jest głównym źródłem tłuszczu i białka dla nadbrzeżnych niedźwiedzi, to samica może się nim objadać, gromadząc większe zapasy na zimę, co potencjalnie zwiększa liczbę młodych, które wyda na świat. Na wyspie Princess Royal deszcz nie przestaje padać, a Neasloss i ja patrzymy, jak niedźwiedź duch pochłania łososie. Gdy ryb jest dużo, miśki czasem stają się wybredne. Niektóre zjadają tylko rybie głowy. Inne rozpruwają rybom brzuchy i wysysają ikrę. Zdarzają się obżartuchy. – Kiedyś widziałem niedźwiedzia ducha, który zjadł 80 łososi za jednym razem – mówi Neasloss. Nasz baribal woli ucztować w ukryciu. Zawraca z łososiem w zębach i biegnie w górę zbocza, do jakiejś niewidocznej kryjówki. Po 20 minutach wraca, łapie następną rybę i zanosi ją do lasu. Trwa to godzinami, aż do zmroku. Bruce Barcott, 2010 Tłumaczenia w kontekście hasła "polowali" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Po pierwsze, spędzali oni swoje dni na wysiłku fizycznym - polowali, wspinali się na drzewa i skały - innymi słowy: byli cały czas aktywni. Kluczowe ciekawostki Indianie Równin zajmowali Wielkie Równiny, które obejmują dziesięć stanów w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych i trzy prowincje w Kanadzie. Indianie Równin angażowali się w wojny Indian Równin, by walczyć o swoją ziemię i kulturę Indianie Równin polowali na bawoły dla ich skór, których używali do produkcji odzieży i tipi Historia i plemiona Indian Równin Słowa rdzenny lub rdzenny w odniesieniu do społeczeństw to termin używany do opisania pierwszych ludzi, którzy zamieszkiwali daną ziemię. Indianie Równin, przed rokiem 1860, byli rdzennymi Amerykanami żyjącymi na Wielkich Równinach. Wielkie Równiny, dawniej nazywane Wielką Amerykańską Pustynią, to rozległe połacie płaskiego lądu zajmowane wówczas przez rdzennych Indian. Obszar ten obejmował ponad jedną trzecią dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, co odpowiada dziesięciu stanom: Dakota Północna, Dakota Południowa, Montana, Kansas, Kolorado, Oklahoma, Wyoming, Nebraska, Teksas i Nowy Meksyk. Obejmuje ona również prowincje trawiaste Manitoba, Alberta i Saskatchewan w Kanadzie. Materiały historyczne odkopane w Dallas w Teksasie wskazują, że rdzenni Amerykanie mogli żyć na Równinach przez nie mniej niż 38 000 lat. Wśród Indian Równin istnieje sześć różnych zasobów językowych, z wieloma grupami. Pierwszą z nich są posługujący się językiem Algonquian. Należeli do nich Arapaho, Atsina, Czarne Stopy, Plains Cree i Plains Ojibwa z Równin Północnych oraz Czejenowie z Równin Centralnych. Drugi to języki siouan, do których zaliczali się Crow, Mandan, Assiniboin, Omaha, Hidatsa, Osage, Kansa, Oto, Iowa, Ponca i Missouri. Grupy Wind River Shoshone i Comanche należały do grupy językowej Uto-Aztecan, podczas gdy grupa Caddoan obejmowała Pawnee, Arikara i Wichita. Zasób Athabaskan miał grupę Sarcee na Północnych Równinach, a grupa Kiowa reprezentowała zasób Kiowa-Toan. Wreszcie, język migowy Indian Równin jest dodatkowym językiem używanym wśród Indian Równin z różnymi językami mówionymi. Wojny Indian Równin Długotrwałe konflikty pomiędzy rdzennymi amerykańskimi Indianami, rządem federalnym i białymi osadnikami o zasoby naturalne i ziemię Wielkich Równin od 1855 do 1890 roku były nazywane wojnami Indian Równin. W 1851 roku przedstawiciele Siuksów, Arapaho, Czejenów, Wron, Assiniboinów, Hidastów, Ankarów i Mandanów zawarli traktat z rządem federalnym Stanów Zjednoczonych. Porozumienie określało roszczenia terytorialne pomiędzy grupami, a USA uznało ziemię objętą porozumieniem za Terytorium Indiańskie. Ponadto tubylcy gwarantowali osadnikom przejście wzdłuż Szlaku Oregonu i za rentę w wysokości pięćdziesięciu tysięcy dolarów przez pięćdziesiąt lat pozwalali na budowę dróg i fortów na swoim terytorium. W sierpniu 1854 r. krowa uciekła do obozu Siuksów (Lakota) i porucznik John Grattan, po otrzymaniu raportu od osadników, że krowa została skradziona, wkroczył do wioski z oddziałem wojska, aby aresztować człowieka, który, jak twierdził, zabił krowę. Mężczyzna zapewniający o swojej niewinności odmówił aresztowania. Porucznik Grattan wydał rozkaz do wystrzelenia z armat. W czasie szturmu zginął Wódz Zdobywający Niedźwiedzia i inni. W gniewie Siuksowie zabili porucznika Grattana i jego grupę. We wrześniu 1855 r. generał Williams wziął 600 żołnierzy do odwetu na tubylcach, zabijając 85 z nich i biorąc 70 kobiet jako jeńców. W następnym roku tubylcy zaangażowali armię rządu federalnego i osadników w otwartą wojnę i najazdy. W 1856 r. płk Edwin Sumner napotkał żądnych wrażeń Czejenów, gotowych stanąć do walki dzięki zapewnieniu bezpieczeństwa magicznych wód. Sumner, w bezprecedensowym posunięciu, rozkazał swoim ludziom walczyć szablami, zmuszając Czejenów do ucieczki w zamieszaniu, ponieważ magiczne wody nie chroniły ich przed stalowymi ostrzami. Po tym incydencie przez jakiś czas na równinach panował względny spokój. W maju 1858 roku, na północnej granicy Teksasu, na terytorium Komanczów, kpt. John Ford, prowadząc sprzymierzonych Indian i strażników, zaatakował i zniszczył wodza Iron Jacket w Oklahomie. W październiku generał Earl Van Dorn zaatakował obóz wodza Buffalo Hump w Rush Spring i zabił stu Komanczów. W 1863 roku Komancze dokonali licznych najazdów na osadę Elm Creek i północny Teksas. Przez urzędników rządu federalnego, którzy źle zarządzali rezerwatami, doszło do ciągłych ataków na tubylców, powodujących nadmierne rozgoryczenie wśród nich. W sierpniu 1862, najbardziej znany przywódca Dakota, Chief Little Crow nakazał zamachy na setki osadników śmierci. Pułkownik Henry Hastings Sibley, we wrześniu zaatakował Dakotów w odwecie i pokonał ich w bitwie pod Wood Lake. Rozpędzony sąd uznał trzystu trzech Dakotów za winnych gwałtu i morderstwa z powodu ataku prowadzonego przez wodza Little Crow. Prezydent Lincoln zawiesił na cztery lata renty dla Dakotów i w tym czasie wypłacał je białym. Zniósł karę śmierci dla dwustu osiemdziesięciu czterech mężczyzn i podpisał wyrok śmierci dla trzydziestu ośmiu mężczyzn, którzy zostali powieszeni w Mankato, w stanie Minnesota. Większość z dwustu osiemdziesięciu czterech zmarła w więzieniu. Na południu, gen. Alfred Sully, zaatakował ponad 1000 Dakotów w Whitestone Hill, we wrześniu 1863 roku, zabijając setki mężczyzn i biorąc do niewoli taką samą liczbę kobiet i dzieci. Odnotowując wojny na północnych równinach w 1864 r. urzędnicy w Kolorado zmobilizowali regularnych i ochotników do zaangażowania się w bitwy z pochodami Apaczów, Kiowa, Arapaho i Czejenów. Pułkownik Chivington, myśląc, że opanowanie tubylców pomoże mu zrobić karierę polityczną, czekał w pobliżu Sand Creek, gdzie mieszkało około 500 Arapaho i Czejenów, wyznawców wodza Czarnego Czajnika, który cieszył się reputacją rozjemcy. Chivington i jego ochotnicy weszli do wioski 29 listopada i zabili ponad 200 Indian. Od 1866 do 1868 roku wódz Oglala Sioux prowadził swoich ludzi na Terytorium Wyoming i Terytorium Montana w wojnie przeciwko rządowi federalnemu. Walka toczyła się o kontrolę nad Powder River Country w północnej części kraju, głównym szlakiem dostępu do pól złota w Montanie, wraz z Bozeman Trail. Tubylcy wygrali, a wojna została zakończona traktatem z Fort Laramie w 1868 roku. W wojnie o Czarne Wzgórza w 1876 i 1877 r. zaangażowali rząd federalny w szereg innych bitew, w tym bitwę o Rosebud i bitwę o Little Bighorn. W 1890 r. bitwa między amerykańskimi oddziałami wojskowymi a Siuksami Lakota w Wounded Knee Creek w południowej Dakocie spowodowała śmierć ponad 300 Siuksów, mężczyzn, kobiet i dzieci. Wojna wybuchła, gdy ktoś oddał strzał po tym, jak Indianie już się poddali, co doprowadziło do masakry. Bitwa ta była ostatnim z głównych konfliktów między Siuksami a rządem federalnym. Kultura i sztuka Indian Równin Sposób życia Indian Równin składał się z dwóch kategorii, koczowniczych myśliwych, którzy poruszali się podążając za migracją bizonów i plemion półosiadłych, które były myśliwymi bizonów i rolnikami. Plemiona koczownicze to Arapaho, Czarne Stopy, Czejenowie, Wrony, Komancze, Assiniboine, Gros Ventre, Siuksowie i Szoszoni, by wspomnieć tylko kilka z nich. Podążali oni za sezonowymi migracjami bizonów. Mandan, Osage, Omaha, Otoe, Pawnee, Iowa, Kansa i Hidatsa prowadzili półosiadły tryb życia. Arapaho i Czejenowie byli początkowo ludźmi osiadłymi, skupiającymi się na rolnictwie, ale kiedy odkryli konia od białych osadników, przyjęli koczowniczy tryb życia, najeżdżając na konie Pawnee i Komanczów. Indianie Równin mieli wspólną kulturę i sztukę. Indianie Równin żyli w półtrwałych konstrukcjach zwanych tipi (tipi). Teepees były długie, w kształcie stożka, wykonane z długich drewnianych słupów służących jako ramy i pokryte skórą bawoła. 30 – 40 Indian Równin mogło zmieścić się w tej strukturze. Indianie Równin używali bawolego łajna jako paliwa do ognia, aby ogrzać się w nocy i w zimie. Używali bawolego jelita i pęcherza jako worków na żywność, naczyń do gotowania i wiader. W przeciwieństwie do garnków, które były ciężkie i łatwe do rozbicia, jelita i pęcherz były wytrzymałe i lekkie do przenoszenia ze względu na koczowniczy charakter ich stylu życia. Indianie Plains byli również zaciekłymi wojownikami. Plemię Sioux jest uważane za najbardziej brutalne ze wszystkich plemion i było najbardziej odporne na inwazję Europejczyków na ich ziemie. W czasie działań wojennych wojownicy Indian Równin ścinali skalpy swoich martwych wrogów, aby osiągnąć honor. Czasami zamiast zabijać, stukali wroga kijem w czasie bitwy. Strategię tę nazywali „liczeniem zamachów”. Rdzenni Indianie są społecznością głęboko uduchowioną. Wierzą w Wielkiego Ducha, Wakan Tanka. Nadal uważają, że ziemia jest ich matką i należy do wszystkich żyjących stworzeń. Odbywają ceremonie, Taniec Słońca, ku czci Słońca. odpowiednie drzew, po czym ściągał z niego korę i zaczynał bardzo powolny i żmudny proces dłubania w pniu. Z czasem przestrzeń wewnątrz pnia stawała się coraz większa i właśnie w ten sposób powstawało canoe. 6. Główną zwierzyną, na którą polowali Indianie Ameryki Północnej, były bizony. Są to odpowiedniki naszych żubrów.

ZWYCZAJE INDIAN WIELKICH RÓWNINŻycie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych zwierząt. Skutkiem tego było powstanie łatwych w transporcie, składanych tipi. Wiosną rozpoczynał się sezon polowań. Mężczyźni tropili i polowali na zwierzęta, kobiety wyprawiały skóry bizonów na pokrycia tipi, zaś skóry jelenie na ubrania i torby. Z surowych skór wykonywały tzw. parfleche, w których przechowywano zapasy mięsa na zimę lub pióra czy pióropusze, aby zapobiec ich zniszczeniu podczas częstych byli uznawani przez białych za prymitywnych dzikusów. Uważano, że nie dbają o higienę. Nic bardziej błędnego! Indianie zamieszkujący w pobliżu rzek, chętnie się w nich kąpali nawet zimą. Inną formą zażywania kąpieli i oczyszczania była ceremonia tzw. szałasu pary, poprzedzana kilkudniowym postem. Szałas pary był kopulastą konstrukcją z cienkich wierzbowych gałązek, szczelnie pokrytą skórami i kocami. Na zewnątrz rozpalano ognisko, w którym rozgrzewano do czerwoności kamienie, umieszczane następnie wewnątrz konstrukcji. Zgromadzeni wewnątrz szałasu uczestnicy polewali gorące kamienie wodą, co powodowało wydzielanie pary wodnej. Po seansie trwającym około dwóch godzin, ciała Indian były oczyszczone z wszelkich toksyn. Szałas pary mógł być ceremonią i wówczas modlono się w nim za pomyślność rodzin i całego i zabawyGry u Indian Równin miały na celu przede wszystkim zahartowanie, wyćwiczenie ciała, wykształcenie ducha walki i rywalizacji. Oczywiście, służyły przy okazji również rozrywce. W grach zręcznościowych brali udział zarówno dorośli, jak i dzieci, głównie jednak mężczyźni. Gier i zabaw zręcznościowych Indianie mieli wiele. Miały one służyć między innymi doskonaleniu umiejętności posługiwania się bronią. ŚlubWiększość uroczystości takich jak śluby, odbywała się latem. Starsi chłopcy, w wieku 17-18 lat mogli już samodzielnie polować. W tym też czasie podejmowali starania o rękę ukochanej dziewczyny. Musieli udowodnić, że będą potrafili utrzymać rodzinę. W tym celu przynosili z polowania łupy, przeznaczone specjalnie na prezenty dla rodziny przyszłej żony. Dowodem odwagi były wyprawy do wrogich plemion w celu zdobycia koni, ofiarowywanych następnie przyszłym teściom. Rolę swatów pełnili krewni (ojciec, wuj), bądź szanowani członkowie plemienia. Oni też rozmawiali o wielkości ślubnego prezentu. Same zaślubiny sprowadzały się do tego, że jeśli prezenty zostały przyjęte, młodzi mogli zamieszkać razem w ich nowym tipi, sporządzonym przez pannę młodą. W czasie zaślubin państwo młodzi dostawali różne użyteczne prezenty: noże, skóry, jedzenie, sprzęty domowe. Aby okazać uczucie wybrance, młodzieńcy siadywali w pobliżu jej tipi i grali wymyślone specjalnie dla niej melodie na miłosnym flecie. Powszechne wśród Indian było wielożeństwo. Często zdarzało się, że po śmierci męża kobieta, pozbawiona tym samym środków do życia, była poślubiana przez innego mężczyznę, już żonatego. Nierzadko wdowę poślubiał np. mąż jej siostry. Aby doszło do ślubu, ubiegający się o rękę Indianin musiał zostać zaakceptowany nie tylko przez wybrankę, ale także przez jej rodziców. Z kolei indiańska dziewczyna powinna cechować się nie tylko urodą, ale przede wszystkim pracowitością. Społeczeństwo Wielkich Równin było bardzo purytańskie i młodzi ludzie nie mieli szans spotykać się na randkach, dopóki chłopak nie udowodnił, że jest dojrzałym mężczyzną, dobrym wojownikiem i myśliwym, potrafiącym zapewnić utrzymanie i dobrobyt rodzinie. Młodzi zalotnicy grali na flecie umówioną melodię, aby choć na chwilę wywołać dziewczynę z rodzinnego tipi. U Lakotów znany był również inny sposób. Wybranka stała jedną nogą w tipi, a drugą na zewnątrz, gdzie, o ile miała powodzenie, stała kolejka młodych Indian. Każdy z przybyłych podchodził do dziewczyny i nakrywano się kocem, by móc w spokoju porozmawiać. Indianie znali również pojęcie rozwodu. Sposób, w jaki odbywał się rozwód, był niezwykle prosty: żona wystawiała spodnie i łuk męża za tipi. Zdarzało się to jednak niezmiernie rzadko, przeważnie wtedy, gdy mąż nie potrafił utrzymać fajkiFajka to niezwykle poważna sprawa, do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Coś takiego jak „fajka pokoju” nie istnieje w terminologii indiańskiej. Indianie nazywają ją „świętą fajką”. Jest bezsprzecznie najważniejszym przedmiotem materialnym w indiańskiej kulturze duchowej. Jak krucyfiks w kulturze chrześcijańskiej. Fajka i jej dym to pośrednik między człowiekiem i Stwórcą. Główka wykonywana jest z czerwonego kamienia – katlinitu, występującego wyłącznie w kamieniołomie w Dakocie. Wg legendy, pierwsza fajka została przekazana Indianom przez kobietę, która zmieniła się następnie w białą jałówkę bizona… Było to 30 pokoleń temu, a fajka ta do dziś jest przekazywana w tej samej rodzinie. Co najciekawsze: pierwotnie nie palono w niej tytoniu. Indianie palili zioła zmieszane z korą drzew, tzw. kini-kinik. Fajkę palono w ważnych momentach, podczas ceremonii i spotkań, a także podczas podpisywania traktatów z białymi. Pewnie z tego ostatniego wzięła się, nadana przez białych nazwa – „fajka pokoju”. Fajkę można zapalić w dowolnym miejscu i porze. Często palona jest rankiem o wschodzie słońca, kiedy prosi się o błogosławieństwo na cały dzień. Do takiej ceremonii zaprasza się gości i wszystkich obecnych, którzy zechcą w niej uczestniczyć. Inne są fajki dla kobiet i dla mężczyzn. Fajki dla kobiet są mniejsze, różnią się kształtem i są delikatniejsze, gdyż kobiety palą zwykle w mniejszym gronie i zwykle nie dzielą się fajką z wojowników, poległych w walkach lub podczas polowań, były przewożone do obozu, gdzie odbywała się ceremonia pochówku. Ciała zmarłych, ubrane w uroczyste stroje, umieszczano na specjalnych konstrukcjach wysoko nad ziemią, zabezpieczając je w ten sposób przed dostępem dzikich zwierząt. Obok zwłok wieszano tarczę wojownika i jego broń. Niejednokrotnie zabijano ulubionego konia zmarłego i wieszano jego głowę i ogon na platformie pogrzebowej, wierząc, że wszystkie zgromadzone przedmioty będą towarzyszyć mu w innym świecie. Krewni zmarłego malowali swoje twarze na szaro na znak Indian na Wielkich Równinach nie było łatwe, choć nam wydaje się kolorowe i beztroskie. W rzeczywistości było ciężkie i bardzo niepewne: wystarczyła jedna ostrzejsza zima, aby pochłonąć życie wielu członków plemienia, zbierając szczególne żniwo wśród dzieci. Była to swoista, naturalna selekcja, którą przeżywali tylko najsilniejsi. Właśnie dlatego Indianie potrafili cieszyć się każdą chwilą WIELKICH RÓWNIN I ICH HISTORIA…Indianie – tym terminem my, Europejczycy, określamy tubylcze narody (pochodzenia mongoloidalnego) zamieszkujące Amerykę Północną, Południową i Środkową. Jednak sami Indianie (np. w Ameryce Płn.) mówią o sobie jako o Pierwszych Narodach, Rdzennych Amerykanach oraz identyfikują się ze swoim narodem, plemieniem “Indianie” została nadana przez Krzysztofa Kolumba w XV wieku i powstała przez pomyłkę. Kolumb, dotarłszy do wybrzeży Ameryki był przekonany, że znalazł się… w Indiach! Stąd też powstała hiszpańska nazwa “los indianos”.Jest wiele hipotez mówiących o pojawieniu się Indian w Ameryce. Najprawdopodobniej pierwsi mieszkańcy przybyli z Syberii przez Cieśninę Beringa do Ameryki Północnej, nie wcześniej niż lat temu. Szacuje się, że w chwili przybycia Kolumba do Ameryki zamieszkiwało ją około 500 narodów, różniących się stylem życia, religią, kulturą – w sumie ok. 5 mln. zależności od regionu, w którym żyli, trudnili się myślistwem i zbieractwem, rolnictwem lub rybołówstwem. Indianie, którzy wzbudzają szczególne zainteresowanie, to myśliwi z Wielkich Równin. Region ten leży w samym środku Ameryki Północnej. To lekko pofalowany, trawiasty, ubogi w drzewa obszar, poprzecinany nitkami rzek i te zamieszkiwały między innymi następujące plemiona: Sarcee, Cree, Black Foot, Gros Ventre, Sioux, Crow, Pawnee, Arapaho, Komanche, Arikara, Cheyenne, oni w pobliżu rzek. Polowali na bizony, antylopy, jelenie wapiti. Ze skór tych zwierząt szyli swoje namioty (tipi), stroje i akcesoria odkryciem Ameryki proces kolonizacji ziem indiańskich stał się przyczyną upadku kultury Indian. Początkowo między plemionami zamieszkującymi Równiny a białymi nie było wrogości. Kwitł handel wymienny. Indianie dostarczali skór bizonów i bobrów, wymieniając je na tkaniny, koce, koraliki, kociołki, noże, metalowe tomahawki itp. Jednak zgodne współżycie z najeźdźcami z Nowego Świata trwało krótko – już w XVII wieku doszło do pierwszych walk. Indianie północnoamerykańscy aż do XVIII wieku przeciwstawiali się ekspansji kolonizatorów, którzy w tamtym okresie toczyli głównie walki między sobą o dominację w koloniach. Nierzadko Indianie stawali po którejś ze stron tych konfliktów. Powstanie Stanów Zjednoczonych zakończyło walki pomiędzy kolonizatorami i spowodowało nasilenie ekspansji terenów indiańskich. Indianie byli podstępem lub siłą zmuszani do odsprzedawania swych ziem i osadzani w rezerwatach. Już w latach trzydziestych XIX wieku prawie wszystkich Indian przeniesiono na zachód od Missisipi, na tereny Wielkich Równin. Tam też w roku 1830 decyzją Kongresu utworzono Terytorium w rezerwatach wypłacano renty w towarze, żywności i gotówce. Często napływały one z dużym opóźnieniem, co powodowało nędzę i głód oraz zbrojne konflikty. Odkrycie złota w Kaliforni w roku 1849 zapoczątkowało masowy napływ poszukiwaczy tego kruszcu, osiedlających się na dotychczas nieatrakcyjnych dla nich obszarach Wielkich Równin. Przy użyciu broni palnej wytępieniu uległy stada bizonów, stanowiących główne źródło pożywienia Indian. Rocznie biali zabijali około miliona łamanie przez białych traktatów zawartych z Indianami powodowało coraz częstsze, krwawe starcia. Od indiańskich strzał ginęli poszukiwacze złota i osadnicy, w odwecie do konfliktu wkroczyło regularne wojsko, pacyfikując obozy indiańskie. Niejednokrotnie zabijano całą ludność latach osiemdziesiątych XIX wieku większość Indian była już zamknięta w rezerwatach. Ostatni bunt wybuchł w roku 1886, dowodził nim wódz Apaczów, Geronimo. W końcu XIX wieku nie było już żadnych wolnych Indian w rezerwatach, pozbawionych możliwości kultywowania swoich tradycji i obyczajów, nieustannie malała. Współcześnie w USA żyje w rezerwatach około czterech milionów Indian.(oprac. na podst. numerów Gazety Biskupińskiej z września 2003r.) PLEMIONANajwcześniejszą, spośród zidentyfikowanych i określonych przez archeologów, kulturą Ameryki Północnej jest kultura Clovis. Pojawiła się ona ok. 11500 lat temu. Były to małe grupy myśliwych, prowadzących koczowniczy tryb życia (polowania).Rodowici mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i Kanady najczęściej są dzieleni wg rejonów geograficznych (wymieniamy tylko niektóre plemiona):obszary subarktyczne: Jupikowie, Cree, Innu, Atikamekwowiewybrzeże północno-zachodnie: Haidowie, Muckleshoot, TlingitowieGóry Skaliste: Czarne Stopy, Nez Perce, Crow (Wrony), Indianie UteKalifornia: MohavovieNevada: Pajutowiepołudniowy-zachód: Apacze, Czemehuevi, Cocopah, Hopi, Nawahowie, Pueblo, YavapaiWielkie Równiny: Arapahowie, Caddo, Cheyenne, Komancze, Kickapoo, Kiowa, Dakotowie (Sioux), Paunisi, Odżibwowie, Saukowiewschód: Delawarowie, Irokezi, Mohikaniepołudniowy wschód: Czerokezi, Czoktawowie, Indianie Creek, Seminole. DOMOSTWA INDIANPowszechnie uważa się, że indiański dom nosił nazwę wigwamu. To jednak częściowo błędne mniemanie, a raczej należałoby powiedzieć: niepełne. Wigwam bowiem to tylko jeden z rodzajów indiańskiego domu. Przede wszystkim wigwamy miały stałą konstrukcję, nie były domostwami mobilnymi. Żerdzie wigwamu wkopywano w ziemię. Wigwamy były mniejsze od tipi i popularne wśród plemion prowadzących osiadły tryb życia (głównie Ameryka północno-wschodnia). Budowano je z gałęzi, pokrytych płatami Wielkich Równin, prowadzący koczowniczy tryb życia, jak Lakota, Cheyenowie, Czarne Stopy, mieszkali w przenośnych domostwach, zwanych TIPI. Tipi w dosłownym tłumaczeniu znaczy „dom”. Konstrukcja tipi oparta jest na długich tyczkach, powiązanych ze sobą. Na nią nakłada się poszycie, które kiedyś sporządzane było ze skór bizonich, pozszywanych ze sobą. Takie domostwa łatwo można było składać i rozkładać oraz transportować, co było nieodzowne podczas wędrówek za bizonimi stadami. W czasach, kiedy Indianom jako zwierzęta pociągowe służyły wyłącznie psy, tipi były stosunkowo niewielkie: ich średnica u podstawy wynosiła od 2,5 do 3 metrów. Po pojawieniu się koni, rozmiary tipi znacząco się zwiększyły, nawet do wysokości 7 metrów. W tipi mieszkała cała rodzina. Ponieważ częstym zjawiskiem było posiadanie kilku żon, mieszkano wówczas w dwóch, trzech tipi. W środku tipi palono ognisko. Nie chroniło ono całkowicie przed zimnem, ale pozwalało przetrwać niskie, zimowe INDIAŃSKANieodłącznym elementem życia codziennego Indian były międzyplemienne walki. Walczono o tereny myśliwskie lub po prostu o prestiż plemienia. Im więcej zwycięstw i tzw. uderzeń zaliczonych na przeciwniku, tym większa chwała dla wojownika oraz dla całego narodu. Do tego celu używano często zagiętych na końcu, pokrytych futrem lanc. Najodważniejsi wojownicy zaliczali uderzenia ręką, bez żadnej broni. Było to upokarzające dla uderzonego, a dla uderzającego aktem wielkiej odwagi i sprytu. Na Wielkich Równinach najczęściej używaną bronią były kamienne toporki oraz łuki, a wraz z pojawieniem się białych ludzi – broń palna i metalowe łuków i toporków, używano powszechnie kamiennych maczug oraz kościanych, a w późniejszym okresie metalowych noży. W kulturze Indian największym uznaniem cieszył się wojownik, potrafiący wykraść wrogom największą ilość koni i wykazujący się odwagą na polu bitwy. Było wiele okazji, pozwalających na bohaterskie czyny wojenne, ponieważ plemiona walczyły między sobą. Niekiedy były to swego rodzaju turnieje, mające na celu wykazanie, kto jest odważniejszy i nie dochodziło wcale do przelewu krwi. Często kończyło się na tzw. zaliczeniu dotknięcia bądź uderzenia przeciwnika. Było ono uważane za największy honor, możliwy do osiągnięcia na polu walki. Niejednokrotnie dochodziło jednak do krwawych starć, podczas których ginęli mężczyźni, a kobiety i dzieci porywano i włączano do zwycięskiego I TANIEC:Instrumentarium na Wielkich Równinach stanowiły bębny, grzechotki oraz flet, używany do pieśni miłosnych. Istnieje wiele tańców, które wykonywali Indianie. W tańcu odtwarzali sceny ze swojego życia lub życia zwierząt, dlatego pokaz tańców indiańskich przypomina raczej widowiskowy spektakl. Tak więc można zobaczyć np. taniec przedstawiający polowanie na bizona. W jego trakcie tancerz przebrany za bizona symbolizuje gestami i ruchami zachowanie z tancerzy odgrywa rolę myśliwego-zwiadowcy. Reszta tancerzy oczekuje na jego powrót ze zwiadu, by wreszcie odegrać scenę polowania, zabicia zwierzęcia i zdarcia z niego skóry. Inny z tańców, to taniec wojenny. W jego trakcie wojownicy – tancerze walczą na topory i noże. W tle słychać indiańskie śpiewy i bicie bębna, po czym następuje scena symbolicznego oskalpowania pokonanych oraz taniec odbywają się indiańskie festiwale tańca, zwane pow-wow. Uczestnicy występują tam w kilku konkurencjach, oddzielnych dla kobiet i mężczyzn, traditional dance, fancy dance, grass dance, jingle dress dance i inne, jak również taniec dla wszystkich, tzw. intertribal, czyli międzyplemienny. W każdej z kategorii wyłania się zwycięzców, którzy otrzymują nagrody w postaci gotówki i pamiątkowe INDIAŃSKAŻycie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych upolowanych zwierząt kobiety kroiły na cienkie plasterki i wieszały na specjalnych suszarkach. Po wysuszeniu Indianki ucierały je na proszek i mieszały z bizonim tłuszczem oraz jagodami, a czasem z suszoną miętą. Tak powstawał pemmikan, podstawa zimowych zapasów. Można go było przechowywać nawet kilka mięso stanowiło niezwykle ważne źródło białka, szczególnie zimą. Do dziś jest cenionym przysmakiem. Doskonale do suszenia nadaje się wołowina oraz dziczyzna (z jelenia oraz łosia). Mięso należy poddać moczeniu, myciu a następnie przyprawić miętą, pieprzem lub czosnkiem. Ostre przyprawy odstraszają skutecznie również suszyć mięso bez dodatków, rozwieszając przygotowane kawałki na sznurkach w dobrze przewietrzonym miejscu (ale nie nasłonecznionym). Końce każdego zwisającego kawałka oddziela się od siebie patyczkami, aby przyspieszyć suszenie. Oczywiście, Indianie znali również metodę przyspieszania suszenia, poprzez rozpalanie małego ogniska. Mięso w ten sposób suszone jest dodatkowo podwędzane, co wpływa na zmianę jego smaku i zapachu. Do ognia można dorzucać liście drzew, np. topoli, co pozwala uzyskać bardziej miękkie Indianie mieszkali w tzw. obozach zimowych, nie przemieszczali się i z rzadka tylko polowali. Skórzane tipi wraz z tzw. „wewnętrzną ścianką” i palone wewnątrz ognisko nie chroniły dostatecznie przed przenikającym do szpiku kości zimnem. Temperatury spadały często do minus czterdziestu stopni Celsjusza. Wówczas pozostawało tylko siedzieć w tipi, okrywać się ciepłymi skórami bizonów, pokrytymi gęstym futrem i przyrządzać pożywne rosoły z bizoniego tłuszczu ze sproszkowanym Pani Annie Kuncewiczza udostępnienie Indiańska „Fort Hantajo” hantajo@

Potomkowie esbeków, którzy na niego polowali całe życie. Którzy chcieli go zabić, którzy najprawdopodobniej stali za zamachem na jego życie dzisiaj są dumni, że głosowali przeciwko niemu. Ciekawe co na to Kwaśniewski. Pewnie mu za was cholernie głupio. 09 Mar 2023 18:50:37 T2q7LH. 48 433 329 327 393 356 297 49 127

polowali na niego indianie